Jedzenie (nie)pocieszające
Jeśli masz zły dzień, możesz sięgnąć po ulubione kreskówki lub po marchewkę. Najnowsze badania wykazały, że tzw. pocieszające jedzenie, wcale takie nie jest. Lody lub czekolada nie zrobią dla Ciebie więcej niż wyżej wymieniona kreskówka lub dobra książka.
Amerykańscy naukowcy zapytali stu studentów, jakie pożywienie poprawia im nastrój. Następnie podzielono ich na trzy grupy. Wszyscy oglądali wywołujące dojmujący smutek filmy. Następnie pierwszej grupie podano jedzenie, które zadeklarowali jako "pocieszające", drugiej zwyczajne jedzenie, a trzeciej nic. Zapytano badanych o samopoczucie. Okazało się, że wszystkim nastrój poprawił się w podobnym czasie, niezależnie od tego, czy i co zjedli. Jest to dobra wiadomość dla osób dbających o linię. Nie muszą się już dłużej oszukiwać, że czekolada naprawdę rozwiązuje jakikolwiek problem.
Eksperyment powtórzono, ale tym razem grupy były dwie – jedną nakarmiono żywnościowymi „pocieszaczami”, a drugą niczym. Także i tym razem okazało się, że wszyscy odzyskali dobry nastrój w takim samym czasie. Kierownik badań, Traci Mann z University of Minnesota stwierdziła, że nawet przekonanie o rzeczywistym działaniu pocieszającym wybranych produktów nie wpłynęło na wynik badania.
Naukowcy przyznali, że badania dotyczyły jedynie złego nastroju wywołanego przez filmy. Nie wiadomo zatem, jak jedzenie wpływa na smutki implikowane przez rzeczywistość. Nie byli jednak zaskoczeni, że żywność nie ma szczególnie dużego wpływu na zmianę nastroju.
David Levitsky, profesor żywienia z Cornell University powiedział, że mamy tendencje do przypisywania różnym rzeczom magicznych właściwości. Według niego, idea spożywczego środka poprawiającego nastrój jest kusząca, ale niestety nieprawdziwa. Nastrój związany jest wyłącznie z psychiką. Dodał także, że kiedy jesteśmy smutni, nie musimy rezygnować z pizzy czy lodów. Grunt, żebyśmy się nie przejadali.