Na alergię pod różnymi postaciami choruje około 10 do 30% populacji, a liczba ta wzrasta w zatrważającym tempie. Nieleczona alergia nie tylko uniemożliwia normalne funkcjonowanie, ale stanowi także bezpośrednie zagrożenie życia. Warto więc upewnić się, co nam dolega i jak najprędzej rozpocząć leczenie.
W krajach wysoko rozwiniętych liczba osób chorych na alergie podwaja się co 15-20 lat. Równocześnie jej objawy stają się coraz silniejsze i bardziej dokuczliwe. Alergeny mogą zaatakować różnymi drogami, jednak wiosną jesteśmy najbardziej narażeni na działanie alergenów wziewnych. Należą do nich m.in. pyłki kwiatów, traw i drzew, roztocza kurzu domowego, sierść zwierząt, wełna, a także zarodniki pleśni. Powodują one najczęściej nieżyt nosa, katar, zapalenie spojówek, a także nieustanne uczucie osłabienia. Problematyczne staje się mylenie objawów alergii z przeziębieniem czy grypą. Co interesujące, „domowym” sposobem na rozstrzygnięcie tego problemu, jest zmierzenie temperatury. U chorujących na alergię, termometr nie wykazuje bowiem większej niż standardowe 36,6 stopni.
Rada Narodowego Funduszu Zdrowia pozytywnie zaopiniowała wniosek ministra zdrowia w sprawie odwołania Macieja Dworskiego ze stanowiska zastępcy prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia do spraw medycznych. Z uchwały wynika, że to sam Maciej Dworski złożył rezygnację z zajmowanego stanowiska. Dworski został powołany na stanowisko wiceprezesa w 2009 roku. Wcześniej był m.in. prezesem zarządu Powiatowego Centrum Zdrowia w Kowarach.
W przypadku, gdy dziecko łapie różnego rodzaju infekcje częściej niż 8 razy do roku lub też podawany przez 9 tygodni antybiotyk nie przynosi efektu oznaczać to może pierwotny niedobór odporności (PNO). Wczesne wykrycie tego schorzenia pozwala na podjęcie skutecznego leczenia, które pozwoli na uniknięcie groźnych dla zdrowia i życia powikłań. Duże szanse na skuteczne wyleczenie PNO daje przeszczepienie szpiku kostnego lub komórek macierzystych szpiku. Jednak dziecko musi trafić do szpitala nie później niż do 6 miesiąca życia. Niestety jak pokazuje rzeczywistość w Polsce PNO jest rozpoznawane średnio po 4 latach od wystąpienia pierwszych objawów klinicznych. Objawy PNO mogą występować od urodzenia albo nasilać się wraz z wiekiem dziecka. Symptomy, które mogą niepokoić to przede wszystkim zaburzenia czynności układu odpornościowego i zwiększona podatność na infekcje.
Zdaniem specjalistów nadchodzące miesiące przyniosą długie kolejki do onkologa i problemy w dostępie do badań rezonansem magnetycznym lub tomograficznym. Wszystko za sprawą zbyt małej liczby onkologów i limitowaną ilość miejsc na badania. W Toruniu Narodowy Fundusz Zdrowia podpisał na 2012 r. umowy z sześcioma poradniami onkologicznymi. W Wojskowej Specjalistycznej Przychodni Lekarskiej przyjmuje dwóch lekarzy - najwcześniejsze terminy to 7 maja i koniec czerwca, a średni czas oczekiwania wynosi 32 dni. W Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym na badania rezonansem magnetycznym i tomografię pacjenci zapisywani są na koniec października. Jedynie najpilniejsze przypadki dają szanse na badania w czerwcu.
Czyżby lato wreszcie do nas przyszło? Temperatura poszybowała ostro w górę, a środki na opalanie i przykre skutki przedawkowania promieni UV sprzedają się jak ciepłe bułeczki przed zbliżającym się długim weekendem. Pacjentów natomiast jakby mniej, czyżby już zaczęli wyjeżdżać na upragnione przedwakacyjne urlopy? Takie chwile pomiędzy obsługą często skłaniają mnie do przemyśleń. Dziś obserwowałam jak w zastraszająco ekspresowym tempie zapełnia się pojemnik na przeterminowane leki. Czy pacjenci kupują ich za dużo a potem nie zużywają? Czy wszystko to leki, których ważność się skończyła, czy może to pełnowartościowe produkty? Zastanawiam się jak można marnować to, co się wcześniej kupiło? Czy to samo dzieje się z żywnością? Niestety przepisy są takie a nie inne i leku wydanego z apteki, a nie zużytego przez pacjenta, nie możemy przyjąć, a przecież mógłby pomóc jeszcze innym ludziom.
Blisko 5 tysięcy wniosków o zmianę warunków umów na wystawianie recept refundowanych złożyli 26 kwietnia do Narodowego Funduszu Zdrowia świadczeniodawcy. Punktem spornym okazały się zapisy w umowach dotyczące kar za błędnie wypisane recept. Prezes Porozumienia Zielonogórskiego Jacek Krajewski poinformował, że wnioski, których wzór był udostępniony m.in. przez Naczelną Radę Lekarską i Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy, będą składane jeszcze do końca kwietnia. Natomiast rzecznik NFZ Andrzej Troszyński podkreślił, że prezes Funduszu działa w ramach obowiązującego prawa, czyli również w oparciu o ustawę refundacyjną oraz ustawę o finansach publicznych. Zauważył również, iż przepisy o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych, nakładają na Fundusz dodatkowe ustawowe zadania w zakresie kontroli oraz dyscyplinowania racjonalnego, celowego i gospodarnego wydatkowania środków publicznych.
Zdaniem amerykańskich naukowców spożywanie posiłków w domu, w gronie rodzinnym może zmniejszać ryzyko otyłości i problemów zdrowotnych. Dzieci, które jedzą obiady wraz z rodzicami spożywają zdecydowanie więcej owoców i warzyw, tym samym zachowując prawidłowy współczynnik masy ciała. Obecnie jednak coraz mniej rodzin wspólnie spożywa posiłki, a jedzenie poza domem pochłania ponad 40% budżetu przeciętnej rodziny. Dzieci, które jedzą „na mieście” z reguły wybierają fast foody z dużą ilością soli i tłuszczu. Jedzą w pośpiechu, a posiłki popijają dużą ilością słodzonych napojów.
Zarząd Krajowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy wystąpił do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Jacka Paszkiewicza o wykreślenie z umów, jakie Fundusz zawiera ze świadczeniodawcami, dotychczasowych zapisów o karach umownych z powodu niekonstytucyjności rozporządzenia ministra zdrowia, które umożliwia stosowanie tych kar. W liście czytamy, iż zdaniem OZZL przepisy o karach umownych, jakie obowiązują obecnie w umowach podpisywanych przez NFZ ze świadczeniodawcami i jakie próbuje się wprowadzić do umowy upoważniającej lekarzy prywatnie praktykujących do wypisywanie recept refundowanych, są nie do zaakceptowania, bo nie rozróżniają między lekarzami uczciwymi, a oszustami i naciągaczami. Pozwalają na karanie lekarzy - bez ich winy, albo w sytuacjach tak niejasno określonych, że nawet lekarz dokładający największej staranności może być ukarany.
25 kwietnia obchodzony jest Światowy Dzień Malarii. Eksperci alarmują, iż choroba ta ciągle może być śmiertelnie groźna dla podróżników. Co roku 30 tys. osób zostaje zarażonych malarią i przywozi ją do swojego ojczystego kraju, a połowę z tego stanowią Europejczycy. Przed wyjazdem do miejsca, w którym choroba ta występuje niezbędne jest zatem zadbanie o odpowiednią profilaktykę. Niestety nie opracowano jeszcze skutecznej szczepionki przeciw malarii, ale prawidłowa ochrona przynosi dobre rezultaty. Najskuteczniejsze są środki odstraszające komary oraz leki przeciwmalaryczne odpowiednio dobrane do miejsca, do którego podróżujemy.
Jak się okazuje produkty, które spożywamy niemal codziennie mogą się okazać niebezpieczne dla naszego zdrowia. Brytyjski dziennik Daily Mail informuje, że w wielu produktach spożywczych znajduje się akrylamid, czyli substancja chemiczna powstająca podczas obróbki termicznej w bardzo wysokiej temperaturze uznawana przez lekarzy za substancję rakotwórczą, która wchodzi w interakcję z DNA w komórkach. Według Foods Standards Agency (FSA), która przebadała 248 próbek artykułów spożywczych, najwięcej akrylamidu znajduje się w kawie rozpuszczalnej, chipsach, czy herbatnikach dla niemowląt i dzieci.
Jak wynika z sondażu zaprezentowanego podczas konferencji "Szczepienia - zastrzyk zdrowia i rozsądku" aż 92% badanych opowiada się za szczepieniami. Zaledwie 4% Polaków uważa, że nie należy się szczepić, a kolejne 4% nie ma w tej kwestii wyrobionej opinii. Z badań wynika również, że to kobiety posiadają większą wiedzę na temat poszczególnych rodzajów szczepień. Polacy pozytywnie nastawieni są do obowiązkowych szczepień dzieci i szczepionek przeciwko chorobom występującym w tropikach. Niechęć natomiast wykazywana jest w stosunku do szczepień nieobowiązkowych dla dzieci, za które trzeba dodatkowo zapłacić oraz do szczepień przeciwko grypie sezonowej. Badania przeprowadzono w grudniu 2011 r. i objęto nimi 801 osób w wieku od 18 do 60 lat.
W naszej aptece nieustannie coś się dzieje i nie ma czasu na nudę. Mimo, iż zeszły rok był czasem, kiedy trwała walka o pacjenta „groszami”, promocjami i gazetkami, dopiero teraz, po wprowadzeniu nowej ustawy refundacyjnej mamy mnóstwo pracy. Mamy bowiem strategie marketingowe, których celem jest pomnażanie zysków i, które pomagają przetrwać w tej trudnej rzeczywistości. Mamy „potyczki” z pacjentami przy ekspedycyjnym stole i „manewry” z przedstawicielami handlowymi. Odpieramy ataki konkurencji i sami staramy się pomnażać nasze udziały w lokalnym rynku. Trwa również walka z zamiennikami leków oryginalnych – zdarza się czasem, że różnią się często ceną jedynie o grosz i co dwa miesiące mogą wejść lub „zdezerterować” z listy leków refundowanych. Powinniśmy zapewniać ich dostępność, ale zdarza się, że brakuje ich w hurtowniach lub są „reglamentowane”. Nieustannie zatem musimy być czujni!
Narodowy Fundusz Zdrowia informuje, że od dnia od 1 maja 2012 r. przekazywanie danych o obrocie lekami, środkami spożywczymi specjalnego przeznaczenia żywieniowego, wyrobami medycznymi objętymi refundacją, wynikającymi ze zrealizowanych recept musi być wykonane komunikatem w formacie 2.1 zgodnie z § 2 rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 14 marca 2012 r. zmieniającego rozporządzenie w sprawie informacji gromadzonych przez apteki oraz informacji przekazywanych Narodowemu Funduszowi Zdrowia (Dz. U. z dnia 22 marca 2012r., poz. 306).
Naukowcy Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej zbadali nawyki żywieniowe polskich dzieci. Łącznie przebadano 2 tys. 764 osób w wieku 10-17 lat. Wyniki pokazują, że polskie dzieci w porównaniu do swoich rówieśników z całej Europy maja najłatwiejszy dostęp do niezdrowej żywności, co w konsekwencji prowadzi do nadwagi i otyłości. Ponadto dzieci deklarują, iż każdego dnia wypijają około dwóch szklanek słodzonych napojów, a na ich talerzach rzadko goszczą warzywa i owoce, za to coraz częściej słodkie i słone przekąski. Z przedstawionych badań wynika również, że polskie dzieci nie jedzą śniadań – ponad 20% zadeklarowało, że je śniadania od jednego do trzech razy w tygodniu. Zdaniem specjalistów w dużej mierze na sposób odżywania się dzieci mają wpływ ich rodzice. Konieczna jest zatem właściwa edukacja i pokazywanie dzieciom na własnym przykładzie, jak powinna wyglądać zdrowa dieta i jakie wynikają z niej korzyści.
Eksperci w ramach VII Europejskiego Tygodnia Szczepień, który przebiega pod hasłem "Zapobiegaj. Chroń. Szczep" podkreślają, iż szczepienia przeciwko pneumokokom dzieci poniżej 2. roku życia powinny być uwzględnione w obowiązkowym kalendarzu szczepień. Prof. Ewa Bernatowska z Centrum Zdrowia Dziecka, ekspert Światowej Organizacji Zdrowia zauważa, że na zakażenia bakteriami otoczkowymi najbardziej narażone są najmłodsze dzieci, których układ odpornościowy nie jest jeszcze w pełni dojrzały. Obecnie szczepienia przeciwko pneumokokom są jedynie zalecane. Od roku 2008 szczepi się jedynie dzieci z grupy wysokiego ryzyka, w tym wcześniaki. Zakażenia pneumokokami powodować mogą zapalenie płuc, zapalenie zatok, zapalenie spojówek, zapalenie ucha, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, sepsę, zapalenie płuc z bakteriemią, zapalenie otrzewnej. Rocznie na świecie w wyniku zarażenia pneumokokami umiera około 1,6 miliona osób.