Jak się okazuje blisko 30% dorosłych Polaków pali papierosy. Większość z nich nie zdaje sobie sprawy, że dym papierosowy zawiera ponad 40 niebezpiecznych związków chemicznych, które mogą powodować wystąpienie nowotworów. Mowa tu nie tylko o raku płuc, ale coraz częściej występuje również rak wargi, języka, gardła, przełyku i krtani. Palacze narażeni są nawet 20 razy bardziej na wystąpienie nowotworu niż osoby niepalące. Ponadto osoby palące papierosy mają poważne problemy z estetyką uzębienia. Kamień nazębny, próchnica, przewlekłe choroby przyzębia, to tylko niektóre z problemów. Mimo, iż z roku na rok wzrasta świadomość Polaków odnośnie zagrożeń wynikających z palenia papierosów, nie powoduje to zerwania z nałogiem. Wśród kobiet między 30 a 50 rokiem życia do palenia przyznaje się 30% z nich. Ponad 70% nastolatek przyznaje się, że miała kontakt z papierosem. Jednak jak się okazuje sytuacja wśród mężczyzn wygląda znacznie gorzej, bowiem mężczyźni palą dwukrotnie częściej niż kobiety.
W tym roku szybko do nas zima zawitała. Już na Mikołajki pięknie przyprószyło śniegiem czyniąc iście magiczną , świąteczną już atmosferę. Od razu mnie naszła ochota na przygotowywanie wigilijnych specjałów. Tylko kiedy znaleźć na nie czas? W tygodniu notoryczny brak czasu, w ferworze uganiania się po marketach w poszukiwaniu prezentów dla domowników coraz mniej wolnych popołudni. Jedynie w weekend trochę więcej czasu, dlatego w ubiegłą sobotę pochłonięta byłam klejeniem uszek do barszczu i pierogów. Dziś aż mnie dłonie bolą od używania wałka. Jak to dobrze że nie pracuję fizycznie….
W aptece u nas znów zawirowania- czas przygotowywać się małymi krokami do remanentu, a tu nam się załoga wykrusza. Nie jest miło jak odchodzi koleżanka z pracy, z którą się dobrze współpracowało. Pozostaje zawsze niepomność czy osoba która ją zastąpi podoła choć w części obowiązkom jak tamta. Zawsze to co nowe napawa pewnym lękiem.
Koniec roku jak zwykle skłania do refleksji, przemyśleń, nie tylko o przemijaniu życia, ale też i do bilansu zawodowego. Na szczęście nasza apteka jakoś obronną ręką wyszła z tegorocznego kryzysu farmaceutycznego, coraz więcej zadowolonych pacjentów cieszy nasze oko, jak i kieszeń właściciela.
Media znów rozpoczęły telewizyjno-radiową burzę-zewsząd słychać o panice spowodowanej mającym nadejść rzekomym brakiem leków po Nowym Roku. Co rusz jakiś pacjent prosi nas o wyjaśnienia i o rozwianie obaw. Z kolei inni widzę że robią zapasy i kupują więcej.
Z okazji zbliżających się świąt życzę wszystkim naszym pacjentom i czytelnikom spojonych i rodzinnych świąt oraz wiele pogody ducha i zdrowia na nadchodzący rok. I nie zapomnijcie się zaopatrzyć w odpowiednie leki na dolegliwości gastryczne spowodowane przejedzeniem.
Są takie dni w aptece kiedy obecność niektórych pacjentów wprawia mnie w ogromne rozdrażnienie. Wraz z koleżankami żartobliwie nazywamy tą grupę osób „łowcami promocji” lub „turystami aptecznymi”. Zanim taki pacjent dokona przemyślanego zakupu obejdzie wszystkie okoliczne apteki sprawdzając ceny , wybierając ostatecznie taką która oferuje najtaniej ów medykament. Dziś właśnie miałam najazd takich pacjentów. Nic mnie nie wyprowadza tak z równowagi jak stwierdzenia „a ostatnio było taniej”, „podrożało”, „a w Aptece X mają taniej”. Pomimo tego, iż takie stwierdzenia bardzo mnie irytują staram się zachować zimną krew i ze stoickim spokojem tłumaczę (w zasadzie bezzasadnie, bo pacjent i tak swoje myśli) zasady wolnego rynku, że często duże sieci aptek mają możliwości negocjacji lepszych cen, bo „w grupie siła”. Na szczęście miałam dziś kilku wyjątkowo miłych pacjentów, którzy na mój widok przy okienku uśmiechnęli się miło i westchnęli „jak dobrze ze Pani jest dziś na zmianie”. Od razu się humor poprawia słysząc takie słowa.
Chyba idzie jesień - oby nie była taka przygnębiająca jak dziś: za oknami ponuro, dżdżyście i co chwila kropi deszcz. Gdzie się podziała polska złota jesień? Dziś poniedziałek, pierwszy dzień kolejnego tygodnia pracy, a ja jeszcze myślami na urlopie, z którego wróciłam w sobotę. Byłam w Grecji, której nie omieszkałam odwiedzić lokalnych aptek. Nie wiem czy to tylko ja mam tak, że jak jestem w nieznanym zakątku to szukam po szyldach aptek, czy to może choroba zawodowa wszystkich farmaceutów? Greckie apteki nie zaskoczyły mnie tak jak kilka lat jedna z tureckich aptek, gdzie w witrynie okiennej stały na półkach równiutko poustawiane słynne niebieskie tabletki dla panów. W Grecji zauważyłam, że mój fach jest zdominowany głównie przez mężczyzn. Apteki też są nieco inne. Typowo „osiedlowa” apteka to istny galimatias - towar poukładany bez ładu i składu na półkach. Leki na receptę do wzięcia od ręki, farmaceuci bez białych fartuchów. Odniosłam wrażenie ogólnego bałaganu i chaosu. Trochę inaczej wyglądają apteki sieciowe czy typowo nastawione na sprzedaż dermo kosmetyków – towar równiutko ustawiony na półkach, odpowiednia kategoryzacja produktów - prawie jak u nas.
Witaj szkoło! We wrześniu w zasadzie nie ma innego tematu niż powrót do szkoły. Nawet asortyment który my sprzedajemy jakiś taki bardziej szkolny. Rodzice pomimo tego, iż zakup wyprawki z pewnością nie był tani, nie szczędzą kolejnych wydatków na preparaty poprawiające koncentrację, pobudzające szare komórki do pracy, zwiększające wydolność intelektualną i fizyczną organizmu. Myślę, że rodzice nie powinni tez zapominać o tym, że zbliża się jesień- czas infekcji, przeziębień i grypy. Im szybciej zaczniemy zażywać preparaty uodparniające tym silniej unikniemy jesiennych zachorowań. Co roku pojawiają się kolejne nowości, a ja i tak polecam preparaty z rutyną, wszelakie trany oraz tabletki z wyciągiem z wątroby rekina. Również mojej córci – tegorocznej pierwszoklasistce już zaczęłam podawać owocowy tran do picia. A sama powinnam chyba zacząć łykać coś na uspokojenie bo mam chyba większy stres w związku szkołą niż moje dziecko.
Lato jest też okresem praktyk wakacyjnych , zarówno przyszłych magistrów, jak i techników farmacji. Ostatnio wzięło mnie na wspominki i przypomniałam sobie stare czasy, kiedy to ja ze strachem w oczach przekraczałam po raz pierwszy drzwi na zaplecze apteki. Te rzędy regałów, szuflad z lekami, sterty recept leżące na stole kierownika i czekające na weryfikację. No i receptura - królestwo pani Helenki - najstarszej stażem pani technik. Pokazała mi niejeden sprytny sposób ( którego pewnie nie znajdę w żadnym podręczniku do receptury) na wykonanie skomplikowanej maści czy płynu. Pamiętam też wielkie kartony z towarem, który przyjeżdżał kilka razy dziennie do apteki, a który potem metkowałam, rozkładałam. Niby nie tak dawno kończyłam studia, a tak wiele się zmieniło. Teraz, gdy role się odmieniły i to ja przyjmuję do apteki młodych adeptów wiedzy farmaceutycznej widzę, że sporo z tych rzeczy których ja się uczyłam nie jestem w stanie przekazać młodemu pokoleniu. Receptury coraz mniej, towaru przestaje być metkowany ze względu na obecne w aptekach czytniki, się praktycznie nie metkuje, bo są obecne w aptekach specjalne czytniki, asortyment zmierza coraz bardziej w kierunku sprzedaży suplementów, wiele leków zostało już wycofanych ze sprzedaży.
Chrypka problemem upalnych dni. Nawet ja doświadczyłam tego schorzenia tego lata. Niestety najczęściej jest to skutek uboczny klimatyzacji, która tak uprzyjemnia nam życie w upalne dni. Wyposażone są w nie auta, apteki, sklepy. Zbyt duża różnica temperatur pomiędzy pomieszczeniem a otoczeniem zewnętrznym sprzyja infekcjom górnych dróg oddechowych, zatok, a nawet bólom mięśni i nerwobólom. Ja, na szczęście mam swoje sprawdzone pastylki na chrypkę. Takie leczenie trwa oczywiście kilka dni.
I zaczął się kolejny, teoretycznie długi, weekend. Niby jeden dzień dodatkowo wolny od pracy a wywołał wiele szumu. I to na dodatek w środku tygodnia! Znając lokalizację i specyfikę mojej apteki to wcale nie będzie mniej pracy i pacjentów. Wszyscy zintensyfikują zakupy na rynku chcąc zrobić zapasy. A to raptem jeden dzień wolnego.
Zaczynam również myśleć o kryzysie i zastanawiam się jak możemy się przed nim bronić. Zmiany wywołane nową ustawą refundacyjną spowodowały malejącą rentowność niektórych aptek. Mniejsze nie wytrzymują konkurencji, ubożejące społeczeństwo rezygnuje z części zakupów, zyski aptek maleją i w konsekwencji dochodzi do zamknięcia niektórych placówek. Jeszcze kilka lat temu nie do pomyślenia było, by magister farmacji miał problem ze znalezieniem pracy. Teraz już kilka razy spotkałam się z redukcją etatów w aptekach, a także z tym, że magistrowie rozpoczynają z CV w ręku wędrówkę po aptekach w poszukiwaniu pracy.
Lato daje dużo więcej możliwości kulinarnych eksperymentów niż zima. Moja apteka mieści się tuż obok małego ryneczku, na który codziennie, wczesnym rankiem ustawiają się ogrodnicy ze swoimi plonami. Można wybierać w różnorodnych odmianach warzyw i owoców. Cukinie, kabaczki, jeżyny, fasolka, borówki to jedne z wielu które kupuję. Pomimo tego iż w upalny dzień myślę raczej o nawadnianiu się i apetyt jakby mniejszy to często eksperymentuję w kuchni z darami lata: a to leczo z cukinii, a to tarta ze śliwkami czy też bułeczki maślane z jagodami. I kilogramów w biodrach przybywa. Zauważyłam, że nasi pacjenci, głównie pacjentki, również latem kupują specyfiki wspomagające odchudzanie. Bo jednak wojaże wakacyjne i regionalne smakołyki kuszą. Jak tu nie zjeść kolejnej porcji lodów z bitą śmietaną czy słodkimi sosami, gofrów z owocami, albo rybki w panierce z frytkami. Ostatnio przeczytałam ciekawy artykuł w prasie branżowej o składnikach codziennej diety, które mogą nasilać tempo przemian metabolicznych, albo mają zdolność pobudzania hormonów odpowiadających za spalanie tkanki tłuszczowej. Podzielę się z Wami przykładami takiego pożywienia :
- warzywa strączkowe,
- czosnek,
- owoce jagodowe,
- mięso, ryby, jajka,
- kolorowe warzywa,
- warzywa kapustne,
- orzechy,
- nabiał ekologiczny,
- pełne ziarna zbóż.
I znów się ociepliło. Co chwilę pojawia się jakaś pacjentka z piękną opalenizną. Z zazdrością patrzę na te muśnięte słońcem twarze. Wiele razy się zastanawiałam czy ten osławiony beta karoten to faktycznie wspomaga jakość opalenizny. Spróbowałam w zeszłym roku. Zaczęłam zażywać odpowiedni preparat z optymalną jego dawką na jakiś czas przed rozpoczęciem wakacji. Zaufałam ulotce, która gwarantowała wzmacnianie reakcji obronnych skóry, zwiększanie tolerancji skóry na słońce oraz uzyskanie szybszej i trwalszej opalenizny. I faktycznie się nie zawiodłam. Skóra szybciej uzyskiwała ładny brązowy odcień, a i opalenizna dłużej się utrzymywała. Od tamtej pory polecam preparaty z beta karotenem każdej miłośniczce opalenizny, których nadal nie brakuje, pomimo apelów o niekorzystanie nadmierne ze słońca w związku z ryzykiem czerniaka.
Ależ to lato jest kapryśne tego roku- jeszcze kilka dni temu pot lał się z czoła i narzekaliśmy na afrykańskie upały. Nasza klimatyzacja w aptece pracowała non stop a i tak było nam za ciepło. Tymczasem teraz marznę. Nasi pacjenci uskarżają się na anginy, bolące gardła. To zapewne efekt klimatyzowanych pomieszczeń albo jedzonych w nadmiarze lodów. Atmosfera urlopowa zaczyna mi się udzielać, a urlop dopiero we wrześniu. Koleżanki po kolei zaczynają swoje dwutygodniowe oderwanie się od pracy, a ja sama chętnie się zgodziłam jako ostatnia wziąć urlop. I teraz czuję tego skutki.
W mediach co chwila słychać doniesienia o kolejnych upadających biurach podróży, wolę nie myśleć jak się czują ludzie pozostawieni sami sobie w obcym kraju, albo tacy, co pół roku temu wykupili wycieczkę, a teraz tuż przed wyjazdem dowiadują się że zostali oszukani. W takich momentach to w zasadzie się cieszę że ja jeszcze urlopu do końca nie zaplanowałam. Siły regeneruję tymczasem w weekendy. Staram się spędzać je w aktywnie: rower, rolki, pływanie. Daje mi to tyle satysfakcji i radości, tym bardziej, że cały czas mam w myślach prozdrowotne aspekty sportu.
Po proteście receptowym ani śladu - przynajmniej u nas. Media narobiły szumu, jak się okazuje niepotrzebnego. Większość przychodni podpisała umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia, albo miała je podpisane od dłuższego czasu i nic się nie zmieniło. Ze względu na okres wakacyjny pacjentów jest troszkę mniej. Rośnie tylko sprzedaż środków przeciwko komarom i meszkom. Widać, że wakacje w pełni. Ja teraz odliczam tylko dni do mojego wyczekanego urlopu.
Nieopodal mojej apteki mieści się klub fitness. Często widzę te same twarze maszerujące z wielkimi sportowymi torbami pod pachą w kierunku klubu. Są panie, jak i panowie, młode studentki, jak i seniorki. Ten widok zdopingował mnie, by zacząć uczęszczać regularnie na zajęcia. Zakupiłam karnet i stwierdziłam, że wakacje to dobry okres, by popracować nad swoją formą fizyczną. Bardzo ucieszyła mnie różnorodna oferta. Są zajęcia bardziej statyczne jak joga, pilates, streching, ale też i bardziej dynamiczne jak step, TBC, FAT burning. Oczywiście jest też słynna zumba, która zawojowała kluby sportowe. Jest to połączenie tańca latynoamerykańskiego i aerobiku. Ponoć świetnie spala się podczas niej kalorie jak i rzeźbi sylwetkę. Gdy już poszłam na zajęcia, to okazało się, że spotkałam tam kilka moich stałych pacjentek.
Wakacje zbliżają się wielkimi krokami, koleżanki z innych branż snują kolejne pomysły na wyjazdy urlopowe, a my farmaceuci nie zwalniamy tempa pracy. Ponownie media zajęły się sprawą nowych list refundacyjnych, co powoduje małe zamieszanie w aptece. Widzę wzmożoną ilość recept. Chyba pacjenci boją się, że leki podrożeją, albo, że będą otrzymywać od lekarzy recepty wypisane bez refundacji. Lekarze grożą protestami, minister odwołał prezesa NFZ-u…… istne szaleństwo. Jak widać nie mamy teraz czasu myśleć o urlopie i wypoczynku.
Zgadnijcie kto odwiedzał naszą aptekę w czasie, gdy Polacy grali swój pierwszy mecz z Grekami? Same kobiety. Piłkarski szał faktycznie ogarnął całą Polskę, bo ulice są całkowicie wyludnione. W aptece też to widać - w godzinach rozgrywanych spotkań obserwujemy znacznie mniej pacjentów. Zmiany dostrzec można również w asortymencie. Pacjenci kupują więcej leków neutralizujących działanie alkoholu, więcej preparatów wspomagających trawienie i inne dolegliwości gastryczne. Bo jak tu sobie odmówić kiełbaski z grilla , kolejnej porcji chipsów czy innych przekąsek, skoro emocje podczas meczu sięgają zenitu.